Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 12(32)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
mi się dość katastroficzna. I chociaż jako Ziemianie niezbyt dbamy o swoją planetę, to mimo wszystko nie zniszczyliśmy jej do końca. Teraz, jakby jakaś pani zadała mi taką pracę, to na pewno narysowałabym lasy, rzeki i załataną dziurę ozonową, i całe mnóstwo szczeniaków, całkiem żywych i bez żadnych chipów. I mam nadzieję, że dzieci, i nie tylko dzieci, jeszcze w następnych tysiącleciach będą mogły boso hasać po łąkach.
Moje rozważania o świętach nie są superradosne, ale to wcale nie znaczy, że ich nie lubię. To przecież czas, który skłania do refleksji.
A teraz to już będą życzenia dla was. I wcale nie
mi się dość katastroficzna. I chociaż jako Ziemianie niezbyt dbamy o swoją planetę, to mimo wszystko nie zniszczyliśmy jej do końca. Teraz, jakby jakaś pani zadała mi taką pracę, to na pewno narysowałabym lasy, rzeki i załataną dziurę ozonową, i całe mnóstwo szczeniaków, całkiem żywych i bez żadnych chipów. I mam nadzieję, że dzieci, i nie tylko dzieci, jeszcze w następnych tysiącleciach będą mogły boso hasać po łąkach.<br>Moje rozważania o świętach nie są &lt;orig&gt;superradosne&lt;/&gt;, ale to wcale nie znaczy, że ich nie lubię. To przecież czas, który skłania do refleksji. <br>A teraz to już będą życzenia dla was. I wcale nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego