minutach miała już gotowy plan; żal jej było trochę tego żołnierzyka, który rzucił na ławkę swój płaszcz, ale nawet, gdyby musiała zabić, zabiłaby bez wahania.<br>Rozpięła bluzkę, zaczęła walić do drzwi, potem krzyknęła... Szczęknął zamek, stał na progu, z automatem na ramieniu.<br>- Co się stało, Fräulein?<br>- Duszno mi - krzyknęła. - Nie mam czym oddychać. Proszę otworzyć okno. Dla mnie za wysoko.<br>Spojrzał w górę, na zakratowaną szczelinę, stanął na ławce, przeszkadzał mu jednak automat, oparł go więc o ścianę.<br>Wszystko przebiegało tak, jak sobie wyobrażała. Mocował się z tym oknem, bo było zawarte na głucho; wreszcie ustąpiło. Ostrożnie schodził z ławy i