w "TP" bardzo zajadłej pani, która oburzona Tadeuszowym krytycyzmem wobec pewnych spraw na Kongresie Rodziny rozesłała swoje donosy do różnych dostojnych osób. Pamiętam, jak na naszych wieczornych spotkaniach u arcybiskupa a potem kardynała Wojtyły, Gospodarz zawsze miał do pomówienia z Tadziem. Czytał go zawsze. Piszę to wszystko z poczuciem, jak marnie oddaje to sprawiedliwość człowiekowi, bez którego "Tygodnik" nie byłby taki jaki był. I którego ciepło i mądrość chłonęło się także wtedy, gdy sobie po prostu był między nami, nawet nic nie mówiąc, tak po swojemu trochę uśmiechnięty, trochę tajemniczy, trochę zagadkowy. Wczoraj, w niedzielę, mszalne czytanie z proroka Daniela zdawało