Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
powinno być, nie okazałby się najlepszym wyjściem.
Zdążył o tym pomyśleć, zanim zadzwonił telefon.
Rozdział 10
Ujście Wisły płonęło złotem i czerwienią, wylewającymi się z wąskiej szczeliny między zachodnim horyzontem a ciężką kopułą chmur. Zero wiatru. Dzień nie był lepszy od poprzednich, ale za to wieczór...
- Powiedz swojej mamie, że marnuje ten reumatyzm. - Monika, najwyraźniej też oczarowana, na oślep wiązała brudną sznurówkę, uśmiechając się do słońca. - Jest lepsza od starych górali. Faktycznie zmienia nam się pogoda. Hura. Już mi to błocko uszami wychodzi. I z praniem się nie wyrabiam.
- Nie widać - Dorota teatralnym gestem strzepnęła parę ziaren piasku z jej ramienia
powinno być, nie okazałby się najlepszym wyjściem.<br>Zdążył o tym pomyśleć, zanim zadzwonił telefon.<br>Rozdział 10<br>Ujście Wisły płonęło złotem i czerwienią, wylewającymi się z wąskiej szczeliny między zachodnim horyzontem a ciężką kopułą chmur. Zero wiatru. Dzień nie był lepszy od poprzednich, ale za to wieczór...<br>- Powiedz swojej mamie, że marnuje ten reumatyzm. - Monika, najwyraźniej też oczarowana, na oślep wiązała brudną sznurówkę, uśmiechając się do słońca. - Jest lepsza od starych górali. Faktycznie zmienia nam się pogoda. Hura. Już mi to błocko uszami wychodzi. I z praniem się nie wyrabiam.<br>- Nie widać - Dorota teatralnym gestem strzepnęła parę ziaren piasku z jej ramienia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego