teraz i na pewno zostaniemy tu jeszcze kilka dni, może nawet tydzień lub dwa...<br>mnie zresztą wcale się nie spieszy: ta podróż to dodatkowe wakacje, beztroskie dni, które wypełniamy sobie, jak możemy; gdy zapada zmrok, chodzimy do kina pod gołym niebem: wyświetlają tam kroniki wojenne, zwłaszcza z walk we Włoszech - marsz zaprzyjaźnionych armii na Rzym, zdobycie Monte Cassino...<br>i nagle pojawia się film o mordzie katyńskim: odkopywane ciała zamordowanych polskich oficerów, wziętych do niewoli przez Sowietów we wrześniu...<br>i myślę sobie, że gdyby nie szczęśliwy zbieg okoliczności, mój papa wyruszyłby stamtąd, z Buczacza, dalej na wschód i trafił do jednego z