Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
swego komanda. Nieśli je wysoko, opierając rękojeści trag na ramionach.
- "Maharadżowie"... - mówili SS-mani.
To już nie było więzienie w B. z jego rzemieślniczymi metodami, z nie dotresowanymi wachmajstrami. Dawid nie mógł odżałować, że projektowana ucieczka ze szpitala nie została zrealizowana. Transport wysłano zbyt nagle. Cieśla Józef jątrzył sprawę, snując marzenia o szumiącym lesie, o partyzanckim ognisku.
A przecież dzieliło ich od tego jedno uderzenie łomem. Wspominali ucieczkę, tak jakby się dokonała, niszczyli we wspomnieniach wszystkie przeszkody z łatwością.
- Moglibyśmy siedzieć teraz nad michą parujących kartofli, białych i kruchych jak kulki śniegu - mówił cieśla.
Mówił tak dlatego, że sprawy nie zrealizowane
swego komanda. Nieśli je wysoko, opierając rękojeści trag na ramionach.<br>- "Maharadżowie"... - mówili SS-mani.<br>To już nie było więzienie w B. z jego rzemieślniczymi metodami, z nie dotresowanymi wachmajstrami. Dawid nie mógł odżałować, że projektowana ucieczka ze szpitala nie została zrealizowana. Transport wysłano zbyt nagle. Cieśla Józef jątrzył sprawę, snując marzenia o szumiącym lesie, o partyzanckim ognisku.<br>A przecież dzieliło ich od tego jedno uderzenie łomem. Wspominali ucieczkę, tak jakby się dokonała, niszczyli we wspomnieniach wszystkie przeszkody z łatwością.<br>- Moglibyśmy siedzieć teraz nad michą parujących kartofli, białych i kruchych jak kulki śniegu - mówił cieśla.<br>Mówił tak dlatego, że sprawy nie zrealizowane
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego