furii, zraniony do żywego, zerwałem się z łóżka na<br>równe nogi.<br> Przebiegłem salę.<br> Zawróciłem.<br> I z daleka potrząsając pięścią, krzyknąłem: - Nie wolno!<br> <page nr=196><br> Nie wie pani o tym, że nie wolno?!<br> Więc niech się pani nauczy, że wobec marynarzy na morzu wspominać<br>o żonie nie wolno...<br> Nie wolno!<br> Spozierałem wściekle na masażystkę, a w głębi duszy jęknąłem: Zosiu, nie powinnaś <br>była do tego dopuścić!<br> A Zosia położyła palec na ustach dyskretnym gestem<br>wtajemniczonych...<br> Klejnot jest w lotosie, amen.<br> Kiedy masażystka - speszona, obiecując, że jeszcze do mnie wróci<br>- dawno już odeszła, długo rozpamiętywałem tę olśniewającą chwilę, tajemnicę, <br>tajemnicę tajemnic, którą Zosia znała przez