Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
zeskoczył nagle z chodnika, jakby rzucając się prosto pod samochód. Ja chciałam krzyknąć, żeby się nie wygłupiał, bo to może się źle skończyć, ale już było za późno.
Jacek L., kolega Joanny T.: - Owszem, zamierzałem go przestraszyć, ale przecież nie jestem idiotą i nie miałem zamiaru rzucać mu się na maskę. Chciałem jedynie zasymulować, że niby coś się stało i żeby ten drań się zatrzymał. Tylko, że wtedy potknąłem się i rzeczywiście o mało nie wpadłem pod ten cholerny samochód. To wszystko odbyło się tak szybko, że nie bardzo kojarzę, co się w tym momencie wydarzyło. Dopiero chwilę później zorientowałem się
zeskoczył nagle z chodnika, jakby rzucając się prosto pod samochód. Ja chciałam krzyknąć, żeby się nie wygłupiał, bo to może się źle skończyć, ale już było za późno.&lt;/&gt;<br>Jacek L., kolega Joanny T.: &lt;q&gt;- Owszem, zamierzałem go przestraszyć, ale przecież nie jestem idiotą i nie miałem zamiaru rzucać mu się na maskę. Chciałem jedynie zasymulować, że niby coś się stało i żeby ten drań się zatrzymał. Tylko, że wtedy potknąłem się i rzeczywiście o mało nie wpadłem pod ten cholerny samochód. To wszystko odbyło się tak szybko, że nie bardzo kojarzę, co się w tym momencie wydarzyło. Dopiero chwilę później zorientowałem się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego