Typ tekstu: Książka
Autor: Górska Halina
Tytuł: Druga brama
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1935
i słońca.

- Spacery, proszę pani, spacery, jarzyny i surowe owoce
są najważniejsze! - tak powiedziała matce doktorka.


Więc Adela, która stała obok i przysłuchiwała
się temu ze skupieniem, gotowała jarzyny, skrobała z braku
owoców surową marchew i codziennie chodziła z małą
na spacer.

Niełatwa to rzecz, gdy się ma dwanaście lat, maszerować
kilka kilometrów, dźwigając na rękach półtorarocznego
Jasia, prowadząc za rękę czteroletnią Zosię
i uważając, żeby się sześcioletni Wicuś,
straszny łobuz i zawadiaka, gdzieś po drodze nie zawieruszył
i nie wpadł pod tramwaj.

Kiedy Adela dochodziła do ogrodu, koszula aż mokra na niej
była od potu, nogi uginały się pod nią
i słońca. <br><br>- Spacery, proszę pani, spacery, jarzyny i surowe owoce <br>są najważniejsze! - tak powiedziała matce doktorka. <br><br><br>Więc Adela, która stała obok i przysłuchiwała <br>się temu ze skupieniem, gotowała jarzyny, skrobała z braku <br>owoców surową marchew i codziennie chodziła z małą <br>na spacer. <br><br>Niełatwa to rzecz, gdy się ma dwanaście lat, maszerować <br>kilka kilometrów, dźwigając na rękach półtorarocznego <br>Jasia, prowadząc za rękę czteroletnią Zosię <br>i uważając, żeby się sześcioletni Wicuś, <br>straszny łobuz i zawadiaka, gdzieś po drodze nie zawieruszył <br>i nie wpadł pod tramwaj. <br><br>Kiedy Adela dochodziła do ogrodu, koszula aż mokra na niej <br>była od potu, nogi uginały się pod nią
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego