Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
strzelaniny... Wydajemy obiady dwóm rodzinom poległych... Zosia za tydzień idzie do szkoły... Zapisałam ją na pensję pani Wereckiej... Jędrek, syn naszego stróża Bronisława, dostał szablą w głowę... Ale szczęśliwie rana nie jest groźna... Wysyłam wam skrzynkę czekoladek Fruzińskiego... Napiszcie, czy doszły, bo to dzisiaj nic nie wiadomo... Z Włocławka przyjechał mecenas Szwoch i opowiadał, że zamordowano tam policmajstra i naczelnika straży ziemskiej... Strach pomyśleć, co z tego wszystkiego wyniknie... Cieszę się, że przynajmniej wy, w waszych Wielkich Łukach, żyjecie spokojnie..."

26. PAN ŁYCZEWSKI

Rozpoczął się rok szkolny. Polina wyjechała na studia do Kijowa. Pochmurna dżdżysta jesień potęgowała szarzyznę wielkołuckiego życia. Dął
strzelaniny... Wydajemy obiady dwóm rodzinom poległych... Zosia za tydzień idzie do szkoły... Zapisałam ją na pensję pani Wereckiej... Jędrek, syn naszego stróża Bronisława, dostał szablą w głowę... Ale szczęśliwie rana nie jest groźna... Wysyłam wam skrzynkę czekoladek Fruzińskiego... Napiszcie, czy doszły, bo to dzisiaj nic nie wiadomo... Z Włocławka przyjechał mecenas Szwoch i opowiadał, że zamordowano tam policmajstra i naczelnika straży ziemskiej... Strach pomyśleć, co z tego wszystkiego wyniknie... Cieszę się, że przynajmniej wy, w waszych Wielkich Łukach, żyjecie spokojnie..."<br><br>&lt;tit&gt; 26. PAN ŁYCZEWSKI&lt;/&gt;<br><br>Rozpoczął się rok szkolny. Polina wyjechała na studia do Kijowa. Pochmurna dżdżysta jesień potęgowała szarzyznę wielkołuckiego życia. Dął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego