pracy. Może najwyżej mieć ogólne pojęcie, jak o hotelu, restauracji czy biurze podróży. Ambasada jest instytucją bezimienną i usługową, trochę jak bank - po załatwieniu sprawy nikogo nie obchodzi, co dzieje się wewnątrz.<br>Ambasador to człowiek, który robi dobre wrażenie. Ocena jego pracy jest trudna. Jeszcze jedna podpisana umowa, protokół czy memorandum? O tym nikt nie wie, nikogo to nie obchodzi. Handel? Milion dolarów w tę czy w tamtą stronę? Trudno ocenić, jaki w tym jest udział ambasadora. Koncerty, wystawy, wykłady, odczyty - wszystkie one idą na konto artystów i autorów, a nie ambasadora, który jest poniekąd impresariem, pozostaje w cieniu, na wernisażu