Typ tekstu: Książka
Autor: Bielecki Michał
Tytuł: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Rok: 1997
ale tym razem zdecydowanie przesadził. Zastanawia mnie jednak w związku z tą sprawą zupełnie inna rzecz.
- Mianowicie?
- Czytał pan dzisiaj "Gazetę"?
- Nie.
Prochyra podszedł do biurka. Wziął numer "Gazety" i podsunął mi pod oczy tytuł: "Kogo chroniła ochrona?" Przeleciałem wzrokiem tekst artykułu. Nie było w nim żadnych konkretnych zarzutów, tylko mętne sugestie co do nie wyjaśnionej, zdaniem autora, roli agencji ochraniającej bank w Przywarach podczas wczorajszego napadu. Było to rozwinięcie tezy reportera radiowego.
- Wyssane z palca bzdury - skrzywiłem się. - Prasa żyje z sensacji, więc jeżeli nie ma prawdziwych, reporterzy wymyślają je na poczekaniu, żeby utrzymać nakład.
- Zgoda, ale takie historie pośrednio
ale tym razem zdecydowanie przesadził. Zastanawia mnie jednak w związku z tą sprawą zupełnie inna rzecz.<br>- Mianowicie?<br>- Czytał pan dzisiaj "Gazetę"?<br>- Nie.<br>Prochyra podszedł do biurka. Wziął numer "Gazety" i podsunął mi pod oczy tytuł: "Kogo chroniła ochrona?" Przeleciałem wzrokiem tekst artykułu. Nie było w nim żadnych konkretnych zarzutów, tylko mętne sugestie co do nie wyjaśnionej, zdaniem autora, roli agencji ochraniającej bank w Przywarach podczas wczorajszego napadu. Było to rozwinięcie tezy reportera radiowego.<br>- Wyssane z palca bzdury - skrzywiłem się. - Prasa żyje z sensacji, więc jeżeli nie ma prawdziwych, reporterzy wymyślają je na poczekaniu, żeby utrzymać nakład.<br>- Zgoda, ale takie historie pośrednio
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego