świat. Przed zbrodnią (a da się tamten czyn interpretować w kategoriach swoistej obrony koniecznej) i przed więzieniem niczego nie pisał, w ogóle nie myślał o literaturze, a i z czytaniem książek szczerze mówiąc nie było tęgo. Pod celą zaczął czytać, zaczął czytać narkotycznie i tak się na dodatek złożyło, takiego miał <orig>czuja</>, że wybierał do czytania mocne rzeczy: Tołstoja, Czechowa, Turgieniewa, Sołżenicyna, innych wielkich Rosjan, ze specjalnym też namysłem po raz pierwszy w życiu w więzieniu otworzył Biblię. Sama ta okoliczność jest wystarczająco dziwna i zarazem dziwnie wystarczająca. Losy Sławka Sikory to nie jest dobry pretekst ani do intelektualnej, ani do teologicznej