którym się tarzałem<br>obolały z udręki.<br> Wstałem z niespodzianie wielkim trudem, jakbym miał w lędźwiach<br>pud żelaza.<br> Zakręciło mi się w głowie, lecz nie upadłem.<br> Otarłem czoło, lepkie od potu.<br> I zacisnąwszy zęby, starannie prześcieliłem łóżko.<br> Pomyślałem o chmielniku w swoich rodzinnych stronach.<br> Chciałbym go jeszcze zobaczyć.<br> Chmielnik, a dalej miedzę wśród zbóż.<br> <page nr=212><br> Pomyślałem o ciężkich pszczołach i zielonych pagórkach, kiedy ona<br>szła tamtędy, oliwkooka, tak rączo szła z dalekiej Judei.<br> I uśmiechnąłem się.<br> A uśmiechnąwszy pomyślałem, że z domu obłąkanych jest wszędzie<br>blisko.<br> W każdym razie nigdy dalej, niż sięga tchnienie.<br> Na odległość pocałunku, w którym zwarły się setki lat