Wzajemna i odwieczna, delikatnie mówiąc, niechęć obu narodów, kultywowana przez setki lat wojen i wojenek oraz wielkomocarstwowych roszczeń, wzięła górę nad sportowym pragnieniem zwycięstwa i olimpijskim duchem fair play. Zawodnicy znad Sekwany bardzo pragnęli wygrać i postanowili zrobić to za wszelką cenę. Przegrali pierwsze dwa mecze (drugi bardzo wysoko) i mieli tylko teoretyczne szanse na korzystny rezultat ze znacznie lepszymi Brytyjczykami. W dniu poprzedzającym decydujący mecz Francuzi zaprosili swych rywali na wystawną kolację. Plan był prosty: francuska kuchnia, pełna owoców morza i ciężkostrawnych serów, suto zakrapiana szampańskimi i burgundzkimi winami, miała odebrać Anglikom formę. Goście zza kanału La Manche zaproszenie przyjęli