dawno zapisany ślad. Czy dlatego płakałam tak często? <br>Bo przecież wszystko jest radością, kiedy idę z tatusiem znajomą i zwyczajną ulicą Nawrot, rozpoznając zapach kiszonych ogórków, kapusty w beczkach i śledzi, buchający z małych sklepików, do których prowadzą wyszczerbione schodki. I jest jeszcze woń śniegu, chłodna i mokra - cała ulica mieni się w iskrach osiadłych na rzęsach. Kocham ten niski domek na rogu Sienkiewicza: w okienkach przez cały rok łodyżki kwitnące białymi dzwoneczkami, nad nimi klatka z kanarkiem. Ciepły prowincjonalny blichtr, za którym kiedyś jeszcze zatęsknię, później, dużo później, kiedy wojna wymrozi przytulne bezpieczeństwo. Tymczasem tata mocno trzyma mnie za rękę