szaleństwo przeminie, sztuka zostanie. Tylko że ja tego już nie doczekam - przerwał Ossowiecki, bo kelnerka z kokieterią rozstawiała filiżanki, cukierniczkę, łyżeczki, kieliszki, spodeczki. - Lusiu, czy nikt o mnie nie pytał?<br>- Dzisiaj jeszcze nie.<br>- Niedługo mamy godzinę policyjną - zauważył Jassmont.<br>- Ja tę cukierenkę traktuję z konieczności jak skrzynkę kontaktową - objaśnił Ossowiecki, mieszając kawę. Na moment zostali jedynymi gośćmi. Waluciarze się ulotnili. Pianista wstał od instrumentu i w postawie na baczność gapił się na ulicę. Okazało się, że jest bardzo wysoki, szczupły, garnitur błyszczał na siedzeniu i łokciach.<br>- Może pan swobodnie pytać - powiedział Ossowiecki<br>- O co mam pytać? - zdziwił się Jassmont, nie miał