Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 43
Miejsce wydania: Kraków
Rok wydania: 1993
Rok powstania: 1994
mam wiatrówkowy pistolet, fałszywą parabelkę.
Potem chwalił serowiec mojej teściowej, popijał wino, bardzo mu wszystko smakowało, a tymczasem Błoński krążył po okolicy polami, żeby się zorientować, co się dzieje.
Niczego nie podpatrzył, więc potem wypytywał, po co Szlachcic przyjechał.
Cholera go wie - mówię na to, przyjechał i rozmawialiśmy o niebieskich migdałach.
Koło wpół do dwunastej w nocy przyszedł oficer, wali w dach i mówi:
towarzyszu, samolot już czeka na lotnisku.
Szlachcic pożegnał się i wrócił tym ekstraordynaryjnym samolotem, zapewne do Warszawy.
Za 2, 3 tygodnie dostaję przesyłkę, okazuje się, że Szlachcic był w Paryżu, kupił wydaną tam moją książkę i sekretarz
mam wiatrówkowy pistolet, fałszywą parabelkę.<br>Potem chwalił serowiec mojej teściowej, popijał wino, bardzo mu wszystko smakowało, a tymczasem Błoński krążył po okolicy polami, żeby się zorientować, co się dzieje.<br>Niczego nie podpatrzył, więc potem wypytywał, po co Szlachcic przyjechał.<br>Cholera go wie - mówię na to, przyjechał i rozmawialiśmy o niebieskich migdałach.<br>Koło wpół do dwunastej w nocy przyszedł oficer, wali w dach i mówi:<br>towarzyszu, samolot już czeka na lotnisku.<br>Szlachcic pożegnał się i wrócił tym ekstraordynaryjnym samolotem, zapewne do Warszawy.<br>Za 2, 3 tygodnie dostaję przesyłkę, okazuje się, że Szlachcic był w Paryżu, kupił wydaną tam moją książkę i sekretarz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego