ci mieli tylko maty trzcinowe, wiatrem podszyte kimona, miski ryżu i piekielne hieroglify, w których spisywali swe mądrości. Nam potrzeba było fizyki i chemii, biologii i biochemii, by dojść do tych samych wniosków.<br> Kiedyś, kiedy odejdę, połączę się z oceanem, który przejmie fizyczną część mego jestestwa. Odrodzę się wtedy w migotaniu srebrnych, może nawet, jeśli będę miał szczęście, pasiastych ryb, w lśniących jak krople oliwy ciałach fok, beku morsów czy w zimnej potędze rekina. Jeśli zagarną mnie sieci rybackie, powrócę na ląd złowionym tuńczykiem, makrelą czy doradą. Niech wówczas ze smakiem zje mnie dziewczyna, a metabolizm zatroszczy się, bym został wkomponowany