wypływała na morze z rybakami na najdziksze sztormy - zdawało się, że śmierci szuka, ale śmierć, tak jak i czas, jej się nie imały. Aż przyszedł dzień, w którym Wiktoria obudziła się rano, zwołała sąsiadów i znajomych i opowiedziała im swoją historię, a oni nie uwierzyli.<br>- Patrzcie, przyjaciele, patrzcie. Bowiem dziś mija pięćdziesiąt lat równo od dnia, w którym pożegnawszy się czule z moim kochankiem - Bogiem Czasu - odnalazłam ową jaskinię, a w niej grotę z jeziorem na stropie, które okrążyłam równo pięćdziesiąt razy, pięćdziesiąt łyków Wody Czasu wypijając. I dziś zatrzymany Czas przyjdzie upomnieć się o mnie. Zapamiętajcie bowiem, że Czas można