rodzinnej ziemi. Bądź zdrów, Spartaku! - mówią nieśmiało.<br> - Bądźcie zdrowi! Źle robicie, towarzysze. Zastanówcie się jeszcze. Wróćcie, poczekamy na was - odpowiedział Spartakus i żal zadrgał w jego głosie.<br>Gdy czterej zbuntowani opuścili namiot, Spartakus ciężko westchnął, oparł głowę na rękach, zagłębiwszy palce w gęstej czuprynie.<br>Polluks podniósł się i przerwał ponure milczenie wodzów:<br>- Słyszałem, że pod Salernum plącze się jeszcze jakiś oddziałek rzymski. Warto byłoby ich sprzątnąć.<br>- Dobrze, Polluksie - odparł bezdźwięcznie Spartakus - ale pospiesz się, bo jutro ruszamy na północ... Czy zgadzacie się, wodzowie?<br>- Tak jest - odpowiedział zmieszany chór głosów.<br>Zaczęli wychodzić. Narada była skończona.<br>- Panie, pozwól mi jechać z Polluksem - prosił