ma. Nie będę za nią świecił oczami.<br>- Co się gotujesz, Zygi? Obraz nie zając, nie ucieknie, Trawka nie kamień, w wodę nie wpadnie, a twoja znajoma z uczelni nie schamieje, jak trochę jeszcze poczeka - bronił się rubasznie Rubin.<br>- A, przestań. Kurwa, wychodzę przez to na palanta.<br>Resztę piwa dopili w milczeniu.<br>Milczenie nie było jednak całkowite, gdyż Rubin chwilami podśpiewywał coś pod nosem, a zamyślony Zygmunt ni stąd, ni zowąd otrząsał się z zadumy i pytał: "Mówiłeś coś?", na co Rubin przecząco kręcił głową. I znowu zanurzali się w bezsłowne znieruchomienie, przerywane wznoszeniem butelek do ust. Zamówili jeszcze po jednym, i jeszcze