Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
z głośnika radiowego wyolbrzymione dźwięki Chopinowskiego mazurka. Patrol czterech milicjantów szedł bokiem rynku, zajmując całą szerokość pustego chodnika. Cienie kasztanów mieszały się z długimi cieniami ich sylwetek. Przystanęli chwilę na rogu, potem skręcili w pierwszą ciemniejącą ulicę.
Podgórski zatrzymał auto przed "Monopolem". Wysiadł pierwszy, za nim wydźwignął się Szczuka. Obaj milicjanci, zajmujący miejsca w tyle wozu, również za nimi wyskoczyli. Przed hotelem było pusto. Nieco dalej stały trzy dorożki.
- O dziewiątej zatem? - powiedział Podgórski. Szczuka zsunął z czoła kapelusz.
- Prawda, ten bankiet! Zapomniałem zupełnie. Nie da się go odwołać? Przyznam się wam, że nie bardzo na to wszystko mam ochotę.
- Wierzę
z głośnika radiowego wyolbrzymione dźwięki Chopinowskiego mazurka. Patrol czterech milicjantów szedł bokiem rynku, zajmując całą szerokość pustego chodnika. Cienie kasztanów mieszały się z długimi cieniami ich sylwetek. Przystanęli chwilę na rogu, potem skręcili w pierwszą ciemniejącą ulicę.<br>Podgórski zatrzymał auto przed "Monopolem". Wysiadł pierwszy, za nim wydźwignął się Szczuka. Obaj milicjanci, zajmujący miejsca w tyle wozu, również za nimi wyskoczyli. Przed hotelem było pusto. Nieco dalej stały trzy dorożki.<br>- O dziewiątej zatem? - powiedział Podgórski. Szczuka zsunął z czoła kapelusz.<br>&lt;page nr=44&gt; - Prawda, ten bankiet! Zapomniałem zupełnie. Nie da się go odwołać? Przyznam się wam, że nie bardzo na to wszystko mam ochotę.<br>- Wierzę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego