może załatać braków lekarskiego natchnienia .<br><page nr=180><br> Narzędzia były tępe i niezgrabne, pacjentka, leżąca przed nim na stole, wydawała mu się już martwa. "Rebeko!" pomyślał lodowaciejąc. Jego prywatne życie ni stąd, ni zowąd zjawiło się na sali operacyjnej, aby zlać się z krwią chorej staruszki, na której również wykonywał appendoctomię.<br>- Ligatura - powiedział mimo to spokojnie i mechaniczny spokój głosu powrócił mu spokój prawdziwy. Widział oczami jak gdyby trzeciej osoby z niezwykłą wyrazistością wszystko, co się działo wokoło. Było dwóch chirurgów: jeden wykonywał operację, drugi patrzył na to krytycznie i nieufnie. Drugi chirurg, bezduszne boskie stworzenie, widział przed sobą tylko rzeczy nieżywe, które nie