wymienił kilka nazwisk z radzieckiego firmamentu literackiego. Poeta machnął ręką krzywiąc się z niesmakiem. - Barachło. Nie wierz. U nas w nic nie można wierzyć.<br>Rozmawialiśmy potem z Kazimierzem o tym, co usłyszeliśmy. Obydwaj czuliśmy niesmak. Słowa moskiewskiego pisarza, uważanego za jednego z liderów literatury w swym kraju, skłoniły nas do mimowolnej konfrontacji z naszymi prominentami literackimi. Czy oni także? Kazimierz wymienił kilku, co do których nie miał wątpliwości, że wierzą bezkrytycznie. Miałem na ten temat inną opinię, która potem, po październiku 1956 roku, jawnie się sprawdziła. Wszystkie te poematy, oratoria, panegiryki były tylko kamuflażem, chroniącym pisarza przed utratą łask i pozycji