i niebezpieczny. Honorata nie skarżyła się nigdy, a ja nie zastanawiałam się nad "drobiazgami".<br>Pewnego dnia wróciłam do domu wcześniej, cieszyłam się, że odbiorę Marysię z przedszkola. Przed "naszym" kioskiem "Ruchu" zobaczyłam długą kolejkę, a moją panią Honoratę na miejscu sprzedawcy, uspokajającą ludzi, że ten pan zaraz wróci, jeszcze tylko minutkę, uśmiechniętą i strasznie "ważną". Po chwili zobaczyliśmy pana kioskarza, który wracał ze spaceru z MOIM PSEM. Zamienili się z Honoratą miejscami, pan zaczął sprzedawać, pijąc gorącą kawę, a Honorata w przyjaźni z całą kolejką, odeszła z psem do domu.<br>Okazało się, że prawie 70-letnia staruszka nie miała siły na