XX plenum KC KPZR stracili grunt pod nogami. Powiedziałem wtedy, że moim zdaniem, to wszystko na poziomie naszej uczelni niewiele miało wspólnego z polityką, że były to tylko sprawy towarzyskie. Popatrzył na mnie jak na idiotę i szybko przestał odpytywać.<br>Jakoś ten incydent zbliżył nas z Witkiem. Szczerze polubiłem tego misiowatego mruka, który myślał szybko, mówił wolno i rzadko, ale jak już, to trafnie. Ucieszyłem się, kiedy 7 marca zobaczyłem go w pierwszym rzędzie audytorium na spotkaniu z Wojną. Redaktor, spięty trochę i najwyraźniej dobrze poinformowany o tym co się nazajutrz szykuje na placu przed biblioteką, zastanawiał się przed spotkaniem, czy