Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
wieprza, ale kiedy jemy, nikt nas nie zmusza do asystowania przy świniobiciu, kiedy rzeźnik obuchem w czoło zwierzęcia, nożem pod gardło, aż potok juchy do cebra... Nikt nas nie zmusza do patrzenia w brzuch rozpruty, skąd rzeźnik serce wyrywa i wątrobę... takie same jak nasze. Dzisiaj... sensacja za prawdę! Odsłaniać misterium intymności kochanków, rentgenem prześwietlać tajemnice świętej religii...
Zamilknie. Czuje ciężar zdań. Patrzy na Hansa. "Co mu strzeliło do łba, żeby zamiast notować echa wojny, błąkać się po terenie, od Gasthauzu do bunkra, od bunkra do mnie. Na dziś dość tego dobrego". Stłumi ziewanie.
- Docencie drogi... daruje pan, ale na mnie
wieprza, ale kiedy jemy, nikt nas nie zmusza do asystowania przy świniobiciu, kiedy rzeźnik obuchem w czoło zwierzęcia, nożem pod gardło, aż potok juchy do cebra... Nikt nas nie zmusza do patrzenia w brzuch rozpruty, skąd rzeźnik serce wyrywa i wątrobę... takie same jak nasze. Dzisiaj... sensacja za prawdę! Odsłaniać misterium intymności kochanków, rentgenem prześwietlać tajemnice świętej religii... <br>Zamilknie. Czuje ciężar zdań. Patrzy na Hansa. "Co mu strzeliło do łba, żeby zamiast notować echa wojny, błąkać się po terenie, od Gasthauzu do bunkra, od bunkra do mnie. Na dziś dość tego dobrego". Stłumi ziewanie. <br>- Docencie drogi... daruje pan, ale na mnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego