czasie obiadu, kiedy chłopcy z wielkim wzruszeniem i nabożeństwem jedli rosół z makaronem, opowiedział swoją. <br> Jego wdowa chciała się po prostu z nim ożenić ze względu na piekarnię. Przed samą wojną. Codziennie przychodziła i chwaliła, że w sklepie bardzo ładnie, tylko znać brak "kobiecej dłoni", i mówiła, że piekarz bardzo mizernie wygląda, bo: "Panu brak kobiecej opieki. Któż biednemu, samotnemu mężczyźnie ma usłużyć, któż ma dbać o niego, sierotę - wzdychała. - Turek jeden w mieście, który także ma piekarnię, tylko że na rynku, tak zmarniał bez żony, że dziś nic, tylko kości i skóra. Nos mu taki wielki wyrósł z tej chudości