Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
może to bezdomne koty. Teraz już wiem, że to była ona. Ostatnio zdarzało się, że wychodziła raz na miesiąc. Siedziała przy zamkniętych i zasłoniętych oknach i nawet listonosza nie wpuszczała.
Fortepian też wygląda jak trup. Powyciągała z niego wszystkie struny, nawrzucała do pudła śmieci, a w klawisze jakby ktoś walił młotkiem. To był piękny instrument i pewnie bardzo drogi. Musiało jej to zająć dużo czasu. Ale zniszczyła go bardzo dokładnie. Na pewno nikt już na nim nie zagra.
Niech już to szybko sprzątną, bo jestem strasznie zmęczony. Nie chcę na to patrzeć. Wolę ją pamiętać taką, jaka była kiedyś. Dawniej, jak
może to bezdomne koty. Teraz już wiem, że to była ona. Ostatnio zdarzało się, że wychodziła raz na miesiąc. Siedziała przy zamkniętych i zasłoniętych oknach i nawet listonosza nie wpuszczała.<br>Fortepian też wygląda jak trup. Powyciągała z niego wszystkie struny, nawrzucała do pudła śmieci, a w klawisze jakby ktoś walił młotkiem. To był piękny instrument i pewnie bardzo drogi. Musiało jej to zająć dużo czasu. Ale zniszczyła go bardzo dokładnie. Na pewno nikt już na nim nie zagra.<br>Niech już to szybko sprzątną, bo jestem strasznie zmęczony. Nie chcę na to patrzeć. Wolę ją pamiętać taką, jaka była kiedyś. Dawniej, jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego