na pewno - kiedy tylko polatywać będę, kędy chcę...<br>Tymczasem do Smardzewa jedzie się z Dworca Kaliskiego, a potem bryczką aż do białego domu nad klombami i trawnikami, gdzie moja niańka Agnes nosi mnie na ręku, a ja śmieję się do każdego i każdy uśmiecha się do mnie. Później ogród wokół mnie się nie zmienia, ale ja mam już cztery lata i płaczę, bo wiem, że znowu zrobiłam coś czy powiedziałam nie tak jak trzeba i stracę miłość tych wszystkich, co tak się do mnie uśmiechali. Krzyczeć nie wolno, więc bezgłośnie zalewam się łzami. Wiem, że nikt nie wybaczy mi już nigdy, a