przywitał Staszę także niezbyt dorzecznym okrzykiem: "Nie odpychaj mnie, pomóż oczyścić splugawioną duszę. Ty, mój jedyny, prawdziwy przyjaciel! Przysięgam, zakatrupię tego drania! Ja zdradzałem i teraz chcę odkupić swą winę. Inaczej zagryzą mnie jak wściekłe psy wyrzuty sumienia. Służyłem Sudiejkinowi, wydałem mu wielu naszych towarzyszy, i Wierę Figner - też. Wysłuchaj mnie spokojnie, tak jak wysłuchał mnie niedawno Lew Tichomirow, gdy opowiadałem mu o swojej przemianie. On mi dał szansę odkupienia mej strasznej winy, zlecając zabicie gada, mojego szefa w tajnej policji. I zabiję go, zabiję, zatopię w jego krwi swoją hańbę..." Stasza jeszcze nie wierzył, jeszcze próbował pytaniami wywlec nielogiczne, słabe