i faktycznie bliska byłam, aby wylewać, psuć i upuszczać. <br>Tylko kiedy pracowałam sama w pokojach było trochę łatwiej. Ale to już przestało wystarczać. Męczyłam się okropnie i czułam coraz gorzej. Już nie tylko praca, najtrudniejsze stawało się teraz samo przełamanie się, aby tę pracę rozpocząć. Za każdym razem musiałam się mobilizować na nowo, aby rano do hotelu w ogóle wejść. <br>Budziłam się dużo wcześniej niż trzeba, nie tylko, aby wzmocnić się kawą, lecz by także psychicznie się przysposobić. Jeszcze z początku, gdy nie zdawałam sobie sprawy, w co się wpakowałam, jakoś to szło. Jednak później z każdym dniem było coraz ciężej