już zakrzepły w słońcu, ocieka przedśmiertnym potem, a z każdego źdźbła ściętego kosą zamiast trawiastego soku cieknie kropla po kropli krew święta.<br> I pochwili wydaje się jej, że to ciało, jeszcze przed chwilą przybite ćwiekami do krzyża łąki, odeszło nawet nie draśnięte, że teraz klęczy pod chórem w kościele i modli się za nas grzesznych, a ona je zastąpiła, ona jest biczowana, ona cierniem koronowana, ona ma pogruchotane żelazną pałką goleniowe kości, jej stopy i jej ręce przenika ćwiek po ćwieku, jej bok krwawi po wyjętej włóczni, jej usta wołają o wodę, a dostają żółć i ocet.<br> <page nr=76><br> Najdziwniejsze jest jednak leżenie pomylonego Urbana, nazywanego