mieczu zawołał:<br> - Panie kapitanie! Jakże można było przyjąć tak uszkodzoną tablicę?<br> Kapitan Domejko nachylił się również i oglądając palec inspektora wetknięty w szczerbę, powiedział:<br> - Nu kto przyjmował mietaliczeskije przedmioty? Nu, pan inżynier Kuske. Nu, panie inźynierze, nu, jak można było nie dopatrzeć takiej rzeczy? Ja, panie, wszystkiego sam dopatrzeć nie moge! Nu, pan inspektor Zaborowski ma racje! Wielkie niedopatrzenje! Nu kategorycznie pan musi za to odpowiadać. Nu troszeczku nieładnie, że tak nie dopilnował. Nu wie co? A?<br> Gdy inspektor Zaborowski, kontynuując żart, zaczął czynić Zygmuntowi wymówki, kapitan Domejko odwrócił się do starszego oficera i zacierając ręce z zadowolenia, powiedział niby sam