Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
wiecheć słomy, namoczony wcześniej w jakimś wywarze.
Z początku wił się i krzyczał, potem zemdlał, ale ocucili go szybko. Już nie otwierał ust. Patrzył przed siebie pustym wzrokiem, jakby w ogóle nic nie czuł. Znów zamknęli mu brzuch, spięli skórę trzema ościanymi zatyczkami. Na chwilę przerwali pracę, by ludzie dokładnie mogli przyjrzeć się skazańcowi. Młody był, ładny, o mocnych ramionach i silnych nogach. Podobał się pewnie kobietom. Jeden z katów podniósł w górę pochodnię. Płonęła dziwnym ogniem - nie rozwichrzoną przez wiatr garścią płomieni, a żółtą kulą otaczającą głownię. Kat podszedł do krzyża, przytknął pochodnię do głowy ofiary, coś szepnął, odskoczył gwałtownie
wiecheć słomy, namoczony wcześniej w jakimś wywarze.<br>Z początku wił się i krzyczał, potem zemdlał, ale ocucili go szybko. Już nie otwierał ust. Patrzył przed siebie pustym wzrokiem, jakby w ogóle nic nie czuł. Znów zamknęli mu brzuch, spięli skórę trzema ościanymi zatyczkami. Na chwilę przerwali pracę, by ludzie dokładnie mogli przyjrzeć się skazańcowi. Młody był, ładny, o mocnych ramionach i silnych nogach. Podobał się pewnie kobietom. Jeden z katów podniósł w górę pochodnię. Płonęła dziwnym ogniem - nie rozwichrzoną przez wiatr garścią płomieni, a żółtą kulą otaczającą głownię. Kat podszedł do krzyża, przytknął pochodnię do głowy ofiary, coś szepnął, odskoczył gwałtownie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego