Hubert Romey. <br>- A ja Gabriela Korniaktówna. Czy uważasz, że to brzydko? - zapytała z niepokojem. <br>- To bardzo ładnie - powiedział uprzejmie. - Do widzenia, Gabrielo - dodał, widząc, że zbiera narzędzia i gotuje się do odejścia. <br>Gdy już wchodził do łódki, nagle go zatrzymała. <br>- A mój ojciec, wiesz - powiedziała mu cicho, w najgłębszym zaufaniu - mój ojciec nie powinien wiedzieć o żadnych moich kłopotach i zmartwieniach, bo mój ojciec jest... geniusz. <br>- Co takiego? - zapytał ze zdumieniem Hubert. <br>- Mój ojciec jest genialny - powtórzyła głosem nie dopuszczającym najlżejszej wątpliwości. - I zobaczysz, jeśli uda mi się oszczędzić mu wszystkich tych trosk i kłopotów, aby mógł spokojnie pracować, to będzie