się, bo dróżnik marchewkę wyhodował świetną, słodszą niż miód. Mimo łakomstwa pogryzali ją oszczędnie, pomalutku... Powstała kwestia, czy poczęstować dorosłych - no, choćby Stacha, za którym obaj przepadali. Stanęło na tym, że rozstrzygną to jutro. Ze świeżą głową. I zasnęli.<br>Dorośli też umościli się na górnej pryczy, radzi, że wreszcie nie mokną i po tak długim oczekiwaniu - podróżują. Pociąg zagłębiał się w noc. Przez otwarte drzwi wpadało świeże powietrze, ale niektórzy zaczęli narzekać na zimno i drzwi zostały zamknięte. Niebawem zrobiło się duszno, parowało nawilgłe odzienie.<br>Zosia słyszała oddech Stacha, zasnął przytulony do jej ramienia. Niepokoiła się, czy nie wiozą ich do