Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kobieta i Życie
Nr: 20
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1972
moim starym. A żyrandol, wydawało mi się, że kilka razy zakołysał się od śmiechu.
Z wieczoru niepostrzeżenie zrobiła się późna noc, talerze dawno zostały opróżnione. Oczy zaczęły mi się kleić, zwiesiłem głowę, spoglądając na stół i siedzących przy nim. Znów jakbym słyszał matki głos - on nam załatwi. Drgnąłem, prostując się momentalnie. Pan Jankowski z kolei ziewał.
- Późno i do domu daleko.
- To chcecie jechać - zdziwiła się matka - przecież dzięki Bogu pomieścimy się. Jest wolny pokój.
- Bo ja wiem - powiedział pan Jankowski, patrząc na pusty talerz.
- Zostańcie - poprosiła matka. - Koniecznie zostańcie. Nie ma mowy.
- Może i tak - mruknął pan Jankowski.
- A pewnie
moim starym. A żyrandol, wydawało mi się, że kilka razy zakołysał się od śmiechu.<br>Z wieczoru niepostrzeżenie zrobiła się późna noc, talerze dawno zostały opróżnione. Oczy zaczęły mi się kleić, zwiesiłem głowę, spoglądając na stół i siedzących przy nim. Znów jakbym słyszał matki głos - on nam załatwi. Drgnąłem, prostując się momentalnie. Pan Jankowski z kolei ziewał.<br>- Późno i do domu daleko.<br>- To chcecie jechać - zdziwiła się matka - przecież dzięki Bogu pomieścimy się. Jest wolny pokój.<br>- Bo ja wiem - powiedział pan Jankowski, patrząc na pusty talerz.<br>- Zostańcie - poprosiła matka. - Koniecznie zostańcie. Nie ma mowy.<br>- Może i tak - mruknął pan Jankowski.<br>- A pewnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego