Typ tekstu: Książka
Autor: Przybora Jeremi
Tytuł: Przymknięte oko opaczności
Rok: 1995
Nowojelni baczył, żebym nie wypadł z wąskiego wagonika. Tam, z braku czasu, miał mnie przesadzić jedynie na osobowy do Lidy, gdzie nasze drogi się rozchodziły, moja - w kierunku do Warszawy, a jego - Wilna. Ból rozłąki postanowił stłumić Lonio w bufecie dworcowym stacji Lida. Nobliwa pani w średnim wieku, królująca za monumentalną dębową ladą, napełniała nasze "literatki" z taką godnością i nabożeństwem, jakby to była czysta "przenajczystsza", a nie zwykła czyściocha. Do tej "przenajczystszej" zamówił Lonio, czego mu nie zapomnę do kresu dni moich, paszteciki przenajpasztetowsze. Stacja Lida słynęła, jak się potem przekonałem, z tych pasztecików i, ilekroć zawiadowca gwizdkiem i chorągiewką
Nowojelni baczył, żebym nie wypadł z wąskiego wagonika. Tam, z braku czasu, miał mnie przesadzić jedynie na osobowy do Lidy, gdzie nasze drogi się rozchodziły, moja - w kierunku do Warszawy, a jego - Wilna. Ból rozłąki postanowił stłumić Lonio w bufecie dworcowym stacji Lida. Nobliwa pani w średnim wieku, królująca za monumentalną dębową ladą, napełniała nasze "literatki" z taką godnością i nabożeństwem, jakby to była czysta "przenajczystsza", a nie zwykła czyściocha. Do tej "przenajczystszej" zamówił Lonio, czego mu nie zapomnę do kresu dni moich, paszteciki przenajpasztetowsze. Stacja Lida słynęła, jak się potem przekonałem, z tych pasztecików i, ilekroć zawiadowca gwizdkiem i chorągiewką
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego