tak jasna, jak to pan generał przedstawił. Mam sygnały, że jego pupile torturowali podejrzanych, nawiasem mówiąc, licencjonowanych pracowników legalnej, cieszącej się nienaganną opinią agencji. I być może - podkreślam: być może - zamordowali Wesołowskiego.<br>- Chyba panu odbiło! - nie wytrzymał Zagroda. - Wyszarpujecie nam najbardziej obiecujący trop, a ludzi, którzy wszystko wykryli, posądzacie o mordowanie świadków?! To ma być współpraca?!<br>- Panowie, spokojnie - rzucił zimno premier. - Obaj uczestniczycie w tej sprawie i albo obaj zasłużycie na medale, albo opinia publiczna zażąda waszych głów razem z moją. Jedziemy na jednym wózku. Nie ma sensu spierać się o zasługi. Proszę kontynuować, pułkowniku. Bo nie powiedział pan najważniejszego, prawda