Typ tekstu: Książka
Autor: Jagielski Wojciech
Tytuł: Modlitwa o deszcz
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 2002
się talibowie. Przed nami rozciągały się zgliszcza miasteczka Karabagh, także zajętego przez talibów.
- Wieczorami podkradają się do naszych okopów, czasami dosłownie na sto, dwieście metrów - opowiadał komendant. - Nigdy jednak nie udało im się nas podejść. Strzelamy i uciekają jak zające.
Z zapadnięciem nocy ze wzgórz pod Kabulem sunęły w kierunku morwowego sadu dziesiątki, setki samochodów. Zwiastowały je drgające w ciemnościach światełka reflektorów. Nawet się nie kryły, zmierzając w kierunku wroga. Bliskość nieprzyjacielskich okopów nie trwożyła ich, lecz napawała nadzieją, dodawała otuchy. Amerykanie nie zrzucaliby wszak bomb na pozycje mudżahedinów, takich jak Mustafa, których uznali za swoich sprzymierzeńców.
- Amerykanie prosili nas nawet
się talibowie. Przed nami rozciągały się zgliszcza miasteczka Karabagh, także zajętego przez talibów. <br>- Wieczorami podkradają się do naszych okopów, czasami dosłownie na sto, dwieście metrów - opowiadał komendant. - Nigdy jednak nie udało im się nas podejść. Strzelamy i uciekają jak zające. <br>Z zapadnięciem nocy ze wzgórz pod Kabulem sunęły w kierunku morwowego sadu dziesiątki, setki samochodów. Zwiastowały je drgające w ciemnościach światełka reflektorów. Nawet się nie kryły, zmierzając w kierunku wroga. Bliskość nieprzyjacielskich okopów nie trwożyła ich, lecz napawała nadzieją, dodawała otuchy. Amerykanie nie zrzucaliby wszak bomb na pozycje mudżahedinów, takich jak Mustafa, których uznali za swoich sprzymierzeńców.<br>- Amerykanie prosili nas nawet
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego