Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
gniecione żelastwo, rozprysło się szkło reflektora.
- Rozbił mi motor! Rozbił i uciekł! - wrzeszczał motocyklista. Ten sam, który drwił z mego wehikułu.
Ale brodacz może nawet nie zauważył, że jego taunus zaczepił o motocykl. Pędził już z ogromną szybkością, a po chwili zniknął za wzgórzem, na które wspinała się szosa.
Dwóch motocyklistów, którzy mieli najsilniejsze motory, zapuściło silniki.
- Może go dogonimy - starali się pocieszyć właściciela rozbitego motocykla.
Po chwili i oni już gnali po szosie. Podszedłem do nieszczęśnika i powiedziałem:
- Będzie musiał zapłacić za szkodę.
Nawet nie zareagował na moją obietnicę. Zapewne uznał mnie za wariata .
Pracownik stacji benzynowej wzruszył ramionami, kilku
gniecione żelastwo, rozprysło się szkło reflektora.<br>- Rozbił mi motor! Rozbił i uciekł! - wrzeszczał motocyklista. Ten sam, który drwił z mego wehikułu.<br>Ale brodacz może nawet nie zauważył, że jego taunus zaczepił o motocykl. Pędził już z ogromną szybkością, a po chwili zniknął za wzgórzem, na które wspinała się szosa.<br>Dwóch motocyklistów, którzy mieli najsilniejsze motory, zapuściło silniki.<br>- Może go dogonimy - starali się pocieszyć właściciela rozbitego motocykla.<br>Po chwili i oni już gnali po szosie. Podszedłem do nieszczęśnika i powiedziałem:<br>- Będzie musiał zapłacić za szkodę.<br>Nawet nie zareagował na moją obietnicę. Zapewne uznał mnie za wariata &lt;page nr=22&gt;.<br> Pracownik stacji benzynowej wzruszył ramionami, kilku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego