Typ tekstu: Książka
Autor: Przybora Jeremi
Tytuł: Przymknięte oko opaczności
Rok: 1995
porze, jak wszystkie zresztą nasze miasta) majaczył zarys tramwaju, do którego wsiadłem z moją niezbyt dużą walizką. Wiedziałem z doświadczenia,
że czekanie na taksówkę w koleje przybyłych podróżnych jest zajęciem długotrwałym, przygnębiającym i często nieskutecznym. W zatłoczonym tramwaju przecisnąłem się pośród milczących pasażerów na przednią platformę i stanąłem za plecami motorniczego. Po chwili odwrócił się do mnie i zapytał:
- Dokąd zawieść?

Dzień, który nadszedł po nocy, był jakby nieco rozjaśnioną tej nocy wersją: ciemny, ponury. Był też, jak noc, kiedy szedłem do hotelu, pełen błota. Błoto pokrywało chodniki i jezdnie. Jego bryzgi znać też było na twarzach apatycznych przechodniów. Skąd błoto
porze, jak wszystkie zresztą nasze miasta) majaczył zarys tramwaju, do którego wsiadłem z moją niezbyt dużą walizką. Wiedziałem z doświadczenia, <br> że czekanie na taksówkę w koleje przybyłych podróżnych jest zajęciem długotrwałym, przygnębiającym i często nieskutecznym. W zatłoczonym tramwaju przecisnąłem się pośród milczących pasażerów na przednią platformę i stanąłem za plecami motorniczego. Po chwili odwrócił się do mnie i zapytał: <br>- Dokąd zawieść? <br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br>Dzień, który nadszedł po nocy, był jakby nieco rozjaśnioną tej nocy wersją: ciemny, ponury. Był też, jak noc, kiedy szedłem do hotelu, pełen błota. Błoto pokrywało chodniki i jezdnie. Jego bryzgi znać też było na twarzach apatycznych przechodniów. Skąd błoto
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego