Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
zagarniał opadające włosy. Ręce piekarza, kark burłaka, ciężki oddech. Ubrany nieszczególnie. Brązowy krawat w kremowe ciapki do stalowoszarej dwurzędówki. Krawat pewnie jedwabny, może nawet "Old England", marynarka - czysta bielska wełna. Koszula nieokreślonej barwy. Szyc się odsunął, odsłonił okno na ulicę, zacienione starym bzem. W tym oknie, u góry, daleko, a może odwrotnie, tuż nad ulicą, stygła potargana podłużna chmura, ciemniejsza w środku, na brzegach spłowiała.
- Zamknę okno, wredne łobuzy specjalnie, aby mi dokuczyć, palą łęty tuż za płotem. Dym leci prosto do pokoju, wytrzymać trudno, a co tu mówić o pracy, kochany panie Janie - poskarżył się i zareklamował jednocześnie Szyc. Zamknął
zagarniał opadające włosy. Ręce piekarza, kark burłaka, ciężki oddech. Ubrany nieszczególnie. Brązowy krawat w kremowe ciapki do stalowoszarej dwurzędówki. Krawat pewnie jedwabny, może nawet "Old England", marynarka - czysta bielska wełna. Koszula nieokreślonej barwy. Szyc się odsunął, odsłonił okno na ulicę, zacienione starym bzem. W tym oknie, u góry, daleko, a może odwrotnie, tuż nad ulicą, stygła potargana podłużna chmura, ciemniejsza w środku, na brzegach spłowiała.<br>- Zamknę okno, wredne łobuzy specjalnie, aby mi dokuczyć, palą łęty tuż za płotem. Dym leci prosto do pokoju, wytrzymać trudno, a co tu mówić o pracy, kochany panie Janie - poskarżył się i zareklamował jednocześnie Szyc. Zamknął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego