No, jak kiedy - wykrętnie odszepnął Szczęsny - czasem wciągam do tej trąby. - Pokaż - i paluchem go w dziurkę od nosa. Pokaż. Tam siedzą?<br>- Sza. Brajnyśkie, sza - uspokajała ją matka. - Musisz spać. Pan się gniewa.<br>Mała wierciła się czas jakiś, ale już nie gadała. Szczęsny czuł na szyi łaskotanie jej rzęs, jak mrugała, potem mrugała coraz rzadziej, w końcu łaskotanie ustało. Usnęła. Szczęsnemu przy tym dziecku było ciepło i dobrze.<br>Z rana Lubartowie wyprowadzili się wyżej, do jakiejś opuszczonej "arki". Była mała, na bezdzietne małżeństwo, zaczęli więc ją poszerzać. A Szczęsny z Korbalem, naprawiwszy u siebie szkody po nocnej katastrofie, zabrali się do