Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
kartki spadały ruchem jesiennych liści.
Gdyby rzucić paczkę byle jak, pacnęłaby o ziemię twardo jak cegła, bez należytego efektu, bez pożytku. Seanse popołudniowe w kinach na Nowym Świecie kończyły się nie o jednej porze, dzięki temu obsypali ulotkami kilka gromad ludzkich, opuszczających sale kinowe.
Ludzie, wychodząc na jaskrawe światło dnia, mrugali oczami, nie widzieli dobrze, a mimo to ktoś chwycił "Dorotę" za rękę.
Nie wiadomo, kto to był: tajniak czy entuzjasta. Powiedział szybko: "proszę pani, proszę pani..." i pozostał z rozdziawionymi ustami. Poczuł bowiem naraz na żebrach z dwu stron nieprzyjemny, twardy ucisk i usłyszał: "zostaw"...
Najwięcej śmiechu było, kiedy pod
kartki spadały ruchem jesiennych liści.<br>Gdyby rzucić paczkę byle jak, pacnęłaby o ziemię twardo jak cegła, bez należytego efektu, bez pożytku. Seanse popołudniowe w kinach na Nowym Świecie kończyły się nie o jednej porze, dzięki temu obsypali ulotkami kilka gromad ludzkich, opuszczających sale kinowe.<br>Ludzie, wychodząc na jaskrawe światło dnia, mrugali oczami, nie widzieli dobrze, a mimo to ktoś chwycił "Dorotę" za rękę.<br>Nie wiadomo, kto to był: tajniak czy entuzjasta. Powiedział szybko: "proszę pani, proszę pani..." i pozostał z rozdziawionymi ustami. Poczuł bowiem naraz na żebrach z dwu stron nieprzyjemny, twardy ucisk i usłyszał: "zostaw"...<br>Najwięcej śmiechu było, kiedy pod
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego