Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
w Utrechcie. - Graliśmy, a ludzie na widowni płakali. Po koncercie przyszli do nas muzycy z Chile. "Coś o tym wiemy, nam to zrobił Pinochet. Dacie radę" - pocieszali i wręczyli nam po butelce brandy, przy której przesiedzieliśmy do rana.
Obaj wrócili do Polski. Jego żona spodziewała się dziecka. 15 grudnia urodził mu się drugi syn Piotr. - Zaciągnąłem kiedyś Wojtka na demonstrację - ciągnie Milo. - Pełno dymu, gazu, milicja pałuje, a ten się rwie do pierwszego szeregu. Ale nie do bitki, bo on przemocy nie uznaje. Odrzucał zomowcom kopcące petardy. Siłą go musiałem wygarnąć.

O takich wydarzeniach Waglewski nie pisze piosenek. - To byłaby publicystyka
w Utrechcie. - Graliśmy, a ludzie na widowni płakali. Po koncercie przyszli do nas muzycy z Chile. "Coś o tym wiemy, nam to zrobił Pinochet. Dacie radę" - pocieszali i wręczyli nam po butelce brandy, przy której przesiedzieliśmy do rana. <br>Obaj wrócili do Polski. Jego żona spodziewała się dziecka. 15 grudnia urodził mu się drugi syn Piotr. - Zaciągnąłem kiedyś Wojtka na demonstrację - ciągnie Milo. - Pełno dymu, gazu, milicja pałuje, a ten się rwie do pierwszego szeregu. Ale nie do bitki, bo on przemocy nie uznaje. Odrzucał zomowcom kopcące petardy. Siłą go musiałem wygarnąć. <br><br>O takich wydarzeniach Waglewski nie pisze piosenek. - To byłaby publicystyka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego