Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
zalegającym dno. Zdjął obuwie i starał się palcami nóg wymacać drogocenny przedmiot. Skowyczał z rozpaczy i bił się pięścią w czoło: "Żeby też na sznurku nie uwiązać, co za idiota.
Po godzinie, a może i więcej czasu minęło, doszedł do wniosku, że wszelkie poszukiwania będą bezowocne. Kompas zakopał najwidoczniej w mule kanałowym grzebiąc rozpaczliwie palcami rąk i nóg.
Oparł się o ścianę i długo ważył decyzję. Poszedł drogą powrotną. Powitał krążek jaśniejszej czerni nad głową, jak dom rodzinny. Przez otwór, z którego sam zdjął przed kilkoma godzinami klapę, płynął ożywczy strumień świeżego powietrza.
Kiedy otworzył drzwi mieszkania braci Zylber, zastał ich
zalegającym dno. Zdjął obuwie i starał się palcami nóg wymacać drogocenny przedmiot. Skowyczał z rozpaczy i bił się pięścią w czoło: "Żeby też na sznurku nie uwiązać, co za idiota.<br>Po godzinie, a może i więcej czasu minęło, doszedł do wniosku, że wszelkie poszukiwania będą bezowocne. Kompas zakopał najwidoczniej w mule kanałowym grzebiąc rozpaczliwie palcami rąk i nóg.<br>Oparł się o ścianę i długo ważył decyzję. Poszedł drogą powrotną. Powitał krążek jaśniejszej czerni nad głową, jak dom rodzinny. Przez otwór, z którego sam zdjął przed kilkoma godzinami klapę, płynął ożywczy strumień świeżego powietrza.<br>Kiedy otworzył drzwi mieszkania braci Zylber, zastał ich
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego