był to wojenny okrzyk współczesnego Saladyna, czy też jedynie jego testament.<br>Zawsze zresztą był postacią bardziej ze świata imaginacji niż rzeczywistą.<br><br>Kiedy żołnierze ze straży przybocznej emira przynieśli mu wieść, iż w zemście za atak Osamy Amerykanie wysłali samoloty, by zbombardowały Kandahar, a lada chwila amerykańska armia wkroczy do Afganistanu, mułła Omar uniósł się świętym gniewem i zapowiedział, że będzie walczył i nie ulęknie się samego prezydenta z Waszyngtonu. Nie przestraszył się nawet, gdy doniesiono mu, iż Amerykanie mogą użyć trujących gazów. Uległ dopiero, gdy przekonano go, że w razie ataku chemicznego przeciwgazowa maska, którą nosił przytroczoną do pasa, uratuje mu